Poszukiwanie nowego administratora dla ośrodka Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji nad Rusałką jest na etapie przygotowania dokumentów do przetargu. Są nimi przede wszystkim projekt umowy oraz tzw. Specyfikacja warunków przetargu, gdzie będą zapisane zasady wyboru nowego administratora ośrodka. Zawarte tam warunki musi spełniać każda oferta, a ustalona punktacja będzie decydowała o wyborze najlepszej z nich.
Podstawowe ograniczenia są zawarte w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego „Otoczenie jeziora Rusałka”, dalsze warunki należy tak sformułować, żeby zabezpieczyć realizowanie społecznych potrzeb przypisanych temu miejscu. Do tych warunków (oprócz dbałości o porządek i bezpieczeństwo) należą: utrzymanie kąpieliska (służba ratownicza i medyczna, badania sanitarne), pomostów, wypożyczalni sprzętu wodnego, toalet, placu zabaw, boisk do siatkówki, i innych. Pominięcie któregoś z warunków może skutkować w przyszłości nie wypełnieniem oczekiwań społecznych.
Następnie należy ustalić oczekiwania wobec nowego administratora (poza spełnieniem warunków podstawowych), a potem skwantyfikować, czyli nadać im taką wagę (przyznając odpowiednią ilość punktów za ich spełnienie), żeby możliwie najbardziej obiektywnie rozstrzygnąć konkurs.
Warunki finansowe - wysokość czynszu i wielkość nakładów inwestycyjnych są najłatwiej „przeliczalnymi” oczekiwaniami. W związku z tym kryterium finansowe jest najmniej subiektywne. Wystarczy zadeklarowanej przez oferenta kwocie przyporządkować ilość punktów i nie potrzeba się obawiać zarzutu o stronniczość. Trzeba jednak uważać, by wagi kryteriów finansowych nie ustawić zbyt wysoko, gdyż wtedy pozostałe kryteria będą miały marginalne znaczenie i z może będziemy musieli ośrodek oddać po prostu temu, kto da więcej.
POSiR jako Zakład Budżetowy miasta Poznania jest (i powinien być) zainteresowany jak najwyższym czynszem.
Wszyscy oczekują poprawy estetyki ośrodka, a to wiąże się z nakładami inwestycyjnymi. W tym jednak przypadku często strona społeczna różni się od właściciela nieruchomości. Można bowiem oczekiwać, że część inwestycji poniesie inwestor, a część właściciel, czyli miasto - tak, jak to było w przypadku ośrodka w Strzeszynku - administrator zadeklarował inwestycje w wysokości 850.000 zł, a miasto przyznało w pierwszych trzech latach dotację w łącznej wysokości 2.100.000 zł (już po podpisaniu umowy). Właściciel ośrodka może natomiast dążyć do pozyskania takiego oferenta, który wszystkie modernizacje weźmie na siebie. W konsekwencji może to doprowadzić do wytworzenia tak zwanej „presji inwestycyjnej”, przed którą przestrzega „Prognoza oddziaływania na środowisko” dla obszaru objętego miejscowym planem „Otoczenie jeziora Rusałka”. Nadmierne oczekiwanie co do wielkości inwestycji może doprowadzić do powiększenia tej presji.
Ile możne zainwestować nowy administrator Rusałki, żeby doczekać się zwrotu przed upływem 15 lat obowiązywania umowy? Można powiedzieć: niech wygra ten, kto da więcej - to będzie jego zmartwienie, jak te pieniądze odzyskać. A może pojawi się inwestor, który żywiąc sentyment do tego miejsca zainwestuje pieniądze nie licząc na zwrot? Lepiej jednak pozostać realistą. Jakie środki otrzyma ze strony miasta, okaże się - tak jak w przypadku Strzeszynka - po rozstrzygnięciu przetargu. Czy nie lepiej byłoby gdyby miasto - właściciel ośrodka - najpierw zleciło opracowanie koncepcji modernizacji ośrodka, potem sfinansowało i przeprowadziło inwestycje, a następnie wynajęło ośrodek administratorowi - i wtedy nie potrzeba się wiązać na 15 lat? Z drugiej strony administrator będzie lepiej dbał o powierzone mienie, gdy zainwestuje swoje pieniądze.
Na początku lat 90. było głośno o planach budowy centrum sportowego nad Rusałką. Pojawili się nawet egzotyczni inwestorzy z Azji. Stali bywalcy nad Rusałką cieszą się, że te inwestycje nie doszły do skutku. Miejscowy plan dopuszcza powierzchnię zabudowę terenu nie większą niż 1000 m2, zatem na szczęście „druga Malta” tutaj nie powstanie. A co powstanie? To zależy w dużej mierze od tego, jak zostaną ustalone warunki przetargu.
Na pewno nie chcielibyśmy stracić tego, co nad Rusałką najbardziej lubimy. A o tym już pisaliśmy.